Elghin - Forum klanu Oblivion w L2 na serwerze AL

Elghin

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi

Forum Forum klanu Oblivion w L2 na serwerze AL Strona Główna » Rekrutacja » Elghin

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor

Wiadomość

Elghin

Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wysłany: Wto 21:31, 17 Lut 2009 Temat postu: Elghin

Tuż przed Elfickim rozłamem w Elfim Lesie żył pewien elf.. hmmm.. wtedy żyło tam mnóstwo elfów, ale ten ma dla mnie największe znaczenie. Zwał się Dezzar. Jego brat, Merhis, przystąpił do brązowych elfów. Dezzar nie chcąc wybierać miedzy jasnymi elfami a bratem wraz z niewielką grupą innych elfów wyruszył na południe kontynentu. Sama podroż nie była ważna. Dotarłszy do portu Giran, Dezzar kupił łódź i wyruszył dalej na południe w poszukiwaniu nowego lądu. Po kilku tygodniach żeglugi elf dotarł do oczekiwanej ziemi. Tam założył wioskę Eloen. Wioska szybko rozrosła się zajmując całą małą wysepkę, która Dezzar nazwał Nadzieją. Nastały czasy wojen miedzy jasnymi a brązowymi elfami. Niedługo po tym jak jasne elfy rzuciły klątwę na las zamieszkiwany przez brązowe elfy, Merhis kierowany chęcią zemsty wyruszył w poszukiwania brata. Po kilku latach udało mu się odnaleźć i dotrzeć na Nadzieję. Tam z grupą kilku zbrojnych wycięli w pień całą, niczego niespodziewającą się i bezbronną społeczność Eloen. Jednak Dezzarowi udało się uciec. Zabrał jedyną łódź, jaka posiadał Merhis. Po tym słuch o nim zaginął. Nie mając możliwości powrotu na kontynent... hmm mógł wprawdzie zbudować tratwę, ale wątpię żeby udało mu się przepłynąć burzliwy ocean… o czym to ja mówiłem?... a tak... Nie mając możliwości powrotu, Merhis na miejscu Eloen założył własną wioskę i nazwał Sortis, nad którą zbudowano olbrzymia kopułę z liści chroniącą mieszkańców przed światłem. Tak ze śmierci powstało nowe życie. Wioska dość szybko się rozrosła. Powstały szkoły i nawet zbudowano port. Jakiś czas po tym wydarzeniu narodziłem się ja.
Mag westchnął i ponownie zaczął mówić …
Rodzice nadali mi imię Talis. Od zawsze dużo czytałem, a najbardziej interesowała mnie sztuka przyzywania…
Na twarzy maga pojawił się mały uśmiech…
Tak naprawdę w innych sztukach byłem przeciętny. Wstąpiłem do akademii adeptów magii. Tam przez 20 lat szkoliłem swoje umiejętności. Nadchodziły dni egzaminów. Egzaminy odbywały się na zasadzie eliminacji. Uczniów łączono w dwuosobowe grupy i tylko jedna z nich zdawała. Mnie przyłączono bardzo potężnego i zdolnego maga. Nie miałem z nim szans. Ale posiadałem spryt… i moją wierną księgę przywołania. Tak wiec postanowiłem poprosić o pomoc Yah’Tisa, demona mroku. Yah’Tis obiecał pomóc mi zdać w zamian za ciepło mojego ciała. Tak więc wchłonąłem demona. Bez żadnego problemu pokonałem rywala… Jednak Yah’Tis chciał czegoś więcej. Pragnął niewinnej krwi. Nie zgodziłem się. Nie mogłem zabić braci. Jednak on był silniejszy. Opętał mnie i ze 100 uczniów został tylko jeden... ja. Po tym wydarzeniu nałożyłem słabą pieczęć na demona, by nie mógł mnie kontrolować. Jednak na długo mi ona nie posłuży. Mieszkańcy znienawidzili mnie. Na mój widok krzyczeli Elghinn.. co jak pewne wiecie, ale i tak to powiem znaczy śmierć. Postanowiłem uciec. Ukradłem łódź i wyruszyłem na kontynent. Zerwałem z przeszłością. Przyjąłem imię Elghin.

Post został pochwalony 0 razy